Nie ma takiego człowieka, który nie lubiłby wakacji. To zwyczajnie niemożliwe. Samo słowo tak dobrze się kojarzy: ciepłe, słoneczne dni, beztroska, a przede wszystkim całkowita wolność od codziennych obowiązków, dręczenia się myślami o trudach każdego dnia, zwyczajnie luz i zabawa. Być może to przez te skojarzenia, banki wybrały to określenie na czas, w którym uwalniają nas całkowicie od naszych zobowiązań finansowych.
Czym są wakacje kredytowe?
Każdy z nas ma mniejsze czy większe zobowiązania finansowe, a tym najbardziej „dręczącym” jest zazwyczaj kredyt hipoteczny. Niestety, bez pomocy banku praktycznie nie ma możliwości kupienia własnego mieszkania, bo zarabiając średnią krajową, uskładalibyśmy na nie zapewne bliżej końca niż początku naszego życia. Rozmawiamy o niemałych kwotach, a więc jest oczywiste, że to kredyt, który spłacamy latami. Równie jasne jest także, że w tak długim okresie przytrafiają nam się mniejsze i większe zmiany. Banki doskonale o tym wiedzą, a wbrew wielu obiegowym opiniom, wcale nie jest ich celem wyrzucenie cię z kupionego na kredyt mieszkania, a tylko to, abyś spłacał raty kredytu. To stąd pojawił się pomysł wakacji kredytowych, czyli przerwy w spłacie rat.
Taką ofertę ma każdy bank
Ofertę wakacji kredytowych znajdziesz w każdym banku. To nic skomplikowanego, składasz wniosek, czekasz na jego rozpatrzenie i fundujesz sobie czas wolny od kredytowych obciążeń. Taka przerwa, w zależności od porozumienia z bankiem może trwać od jednego miesiąca aż do pół roku i w zależności od banku może znaczyć, że rat nie płacisz w ogóle lub nie spłacasz części kapitałowej, a wyłącznie odsetki. Oczywiście, nie znaczy to, że bank zwalnia cię z płacenia raty, spłacisz ja tylko w późniejszym terminie. Taka ulga od rat kosztuje i wakacje to naprawdę pomysł dla tych, którzy chwilowo znaleźli się „pod kreską”, a wiedzą, że ich sytuacja za moment się poprawi. Raczej nie myśl, że w ten sposób zaoszczędzisz pieniądze, za które wyjedziesz na „prawdziwe” wczasy, bo długo będą one odbijać ci się finansową czkawką.
Chyba że…
Właśnie, jest jeszcze jedna furtka, którą rząd zaproponował bankom w czasie pandemii, gdy wiele osób traciło źródła dochodów, a co za tym idzie, nie mogło sprawnie obsługiwać swoich zobowiązań. To wakacje z pomocą rządową. Dokładnie taki sam pomysł został wprowadzony, teraz gdy raty gwałtownie rosną w związku z systematycznym podnoszeniem stóp kredytowych. Banki rzecz jasna, nie są zachwycone pomysłami rządowymi, bo za każdym razem pozbawiane są części zysku, ale pomyślmy o tym w ten sposób, jak i rząd: na biednego nie trafiło.
O co chodzi?
Pomysł polega na tym, że każdy, kto ma kredyt złotowy i to zupełnie niezależnie od tego, czy ma problemy finansowe, czy nie, może sobie zrobić bezpłatne wakacje kredytowe. W roku 2022 można nie wpłacić dwóch rat, a w 2023 roku aż czterech rat. Zwolnienie z wpłaty raty przysługuje kredytobiorcy raz na kwartał i co istotne, bank nie ma prawa pobrać za takie wakacje ani złotówki opłaty. To bardzo opłacalne rozwiązanie, bo wprawdzie nasza rata przesuwa się na koniec okresu kredytowania, ale sporo oszczędzamy na odsetkach. Oczywiście, najrozsądniej jest zatrzymać pieniądze, które przeznaczylibyśmy na spłatę rat, po to, aby nadpłacić nimi kapitał kredytu. Wtedy z pewnością zarobimy na naszych wakacjach, które realnie wakacjami nie będą. A jako że nie ma żadnych ograniczeń z jednym wyjątkiem: ma to być kredyt na lokal, który faktycznie użytkujemy, a nie np. mieszkanie inwestycyjne, głupotą byłoby nie skorzystać z oferty rządowej.
Razem z mężem złozylismy taki wniosek w banku i się udało ! W tych czasach gdzie liczysz każdy grosz a na wakacje chociaz ten raz w roku chcialoby sie pojechac to super sprawa . Nam sie udało spedzic super wakacje w romantycznym miejscu takze ludzie korzystajcie póki można !