Inflacja galopuje, a nam coraz trudniej poodpinać domowe budżety. Nic w tym dziwnego: koszty stałe rosną, rachunki są coraz wyższe, podobnie jak koszty transportu i może przede wszystkim, obsługa naszych zobowiązań, czyli rat kredytów. Czas, by nauczyć się rozsądnie robić zakupy, bo naprawdę nie stać nas na impulsywne wydawanie pieniędzy. Tylko, jak to zrobić?
Nie poddawaj się presji
Sprzedawcy kochają wywierać na nas presję i dawać nam do zrozumienia, że już za moment niepowtarzalna okazja przepadnie. To stała sztuczka, która polega na tym, że trzeba kupić tu i teraz, bo przecież zostało tylko dwie sztuki lub wycieczkę ogląda właśnie dwadzieścia osób. Mamy poczucie, że tracimy, jeśli natychmiast nie sięgniemy po produkt czy usługę. Uczynienie czegoś rzadkim i niepowtarzalnym, sprawia, że natychmiast chcemy to mieć i nie poświęcamy zbyt wiele czasu, na myślenie, czy to faktycznie opłacalne, bo boimy się, że ktoś inny, sprzątnie nam okazje „sprzed nosa”. Zapominamy przy tym, że po jednej promocji, przychodzi kolejna, często nawet bardziej atrakcyjna.
Badaj rynek
Obfitość towarów jest ogromna i jeśli kupujemy coś systematycznie, zazwyczaj zachowujemy w pamięci cenę. Nasze wspomnienia pomagają nam w podjęciu decyzji zakupowej i pozwalają odróżniać okazję od naciągania. Gorzej jest, z tymi artykułami, po które sięgamy rzadko lub które są nowością. To, dlatego, zanim je kupimy, naprawdę dokładnie sprawdźmy rynek, nie wierząc w to, że w tym czasie okazja nam przepadnie.
Uwaga na to, co pośrodku
Badanie rynku zwykle pozwala nam na znalezienie najtańszego i najdroższego artykułu. W tym momencie do głosu dochodzi ekonomia behawioralna. W naszym umyśle tworzy się rama, przedział, w którym możemy się obracać. Powiedzmy, planujemy wczasy i widzimy podobne oferty hoteli i wyżywienia w ramach od dwóch do czterech tysięcy. Zwykle impulsywnie wybieramy wówczas coś, co jest mniej więcej pośrodku, czyli na przykład za około trzy tysiące. Nie najtaniej, ale i nie najdrożej. Tylko wiele zależy od tego, czego naprawdę chcemy, bo oferta pośrodku może nas mocno rozczarować i wywołać w nas wręcz poczucie straty. Jeśli już maiło być kiepsko, trzeba było wybrać coś tańszego lub dopłacić za nieco wyższy standard. Pośrodku bywa mocno rozczarowujące.
Za darmo
To bardzo często sztuczka psychologiczna. Kup jeden artykuł, a drugi dostaniesz gratis albo przy zakupie pakietu wakacyjnego, twoje dziecko wyjedzie całkowicie za darmo. W życiu nic nie jest za darmo, a już na pewno nie w sklepach, bankach czy u usługodawców, bo wszyscy ci ludzie, utrzymują się z zarabiania na nas, klientach. Zawsze jest tak, że za darmo „zaszyte” jest w cenę pierwszego artykułu, dlatego to, że masz poczucie okazji, nie zwalnia cię z dokładnego zbadania rynku. Ba, nawet jeśli coś faktycznie jest darmowe, to rolą tego prezentu jest wywołanie w nas efektu psychologicznego zobowiązania, które sprawi, że zwiążemy się z danym usługodawcą czy sprzedawcą i wrócimy do niego, by następnym razem, działając w ramach „wdzięczności” solidnie przepłacić.
Efekt Diderota
Być może znacie historię znanego filozofa, który zawsze żył skromnie i bez zbytniej rozrzutności, aż do momentu, gdy udało mu się po raz pierwszy w życiu zarobić spore pieniądze. Natychmiast dokonał zakupu pięknego szlafroka i wszystko byłoby dobrze, gdyby na tym poprzestał, ale niestety, do szlafroka nie pasowała mu pościel, a potem wystrój sypialni. W ten sposób, próbując dopasować jeden element do drugiego, popadł w solidne długi. Nie jest trudno powtórzyć ten błąd. Wystarczy jedna torebka, by nagle stały się do niej potrzebne buty, potem bluzka, a potem… Miejmy nadzieję, że nie poznasz końca tej historii.